O tym, jak wyśmienicie spędzić niedzielne popołudnie, wie co nieco szkolna grupa wolontariuszy. Otóż, w pewien kwietniowy dzień postanowiliśmy odwiedzić zaprzyjaźniony DPS w Kiełczewicach. Jak zawsze, było warto. Początek spotkania tradycyjnie stanowiła wspólna Eucharystia. Po niej jednak nastąpiło coś nowego – tym razem podopieczne DPS-u zaprosiły nas do swoich grup. Zobaczyliśmy dzięki temu, jak mieszkają, a także mieliśmy okazję spędzić wspólnie trochę czasu.
Wykorzystaliśmy go różnie – począwszy od zabawy półtorametrowym misiem, przez tańce i śpiewy, na wysłuchaniu sześćdziesiąt trzy razy historii Kasi o krwiożerczym króliku Wojtku skończywszy. Słowem – było wesoło. Po pożegnaniu się z mieszkankami (i królikiem) rozpoczęliśmy oblężenie placu zabaw. Towarzysząca mu eksplozja radości pokazuje, że ten, kto powiedział, że gimnazjaliści na wzmiankowane place nie chodzą, był w błędzie. Sami zainteresowani po niedzielnej wycieczce wciąż są zdania, że ksiądz dyrektor powinien rozważyć pomysł budowy przyszkolnych huśtawek.