Mimo natłoku obowiązków święty Mikołaj i w tym roku znalazł czas, by odwiedzić DPS w Kiełczewicach. A że prezentów było dużo, biskupiacka grupa pomocników również do małych nie należała… Gotowi na wszelkie wyzwania stanęliśmy przed pierwszym, niełatwym zadaniem. Na szczęście, po jakimś czasie pani opiekunka z DPS-u uzmysłowiła nam, że aby otworzyć drzwi, trzeba użyć nie tyle siły fizycznej, co właściwego klucza. Nadal lekko niedowierzając, ruszyliśmy spełniać marzenia – wszak okazja, by stać się Śnieżynką, nie trafia się często.
Gdy Śnieżynkom udało się już podwinąć nadmiarowe pół metra alby, tak żeby dało się chodzić (lub stanąć z tyłu z pastorałem, jeśli się nie udało), rozpoczęło się rozdawanie prezentów. Nie zabrakło uśmiechów, wierszy, rysunków, a nawet piosenek przygotowanych specjalnie dla Mikołaja. Niestety, nic nie trwa wiecznie, a więc i święty kiedyś musiał nas opuścić. Nie był to jednak koniec prezentów. Zostaliśmy obdarzeni Mikołajem zastępczym i przygotowanymi dla nas upominkami. Radości było co nie miara. Pewnie długo jeszcze poszukiwalibyśmy odpowiedzi na pytanie „Kto ty jesteś?”, w ramach recytacji wiersza, ale wszyscy dostali prezenty, ksiądz zdjął brodę (takie to sztuczki można opanować, zastępując św. Mikołaja!) i czar prysł. Nie oznaczało to jednak utraty naszego dobrego humoru. Bynajmniej. Na koniec zjedliśmy jeszcze po kiełbasie (lub trzech) i ruszyliśmy do Lublina. Przecież trzeba się wyspać przed poniedziałkowymi roratami i konsumowaniem obiecanych bułek z nadzieniem…