Tradycyjnie początek wakacji kojarzy się nam z wyjazdem na Mazury i wędrownym rejsem żeglarskim dla młodzieży naszej szkoły.
W tym roku grupa 16 uczniów Gimnazjum i Liceum oraz jeden absolwent i trzech nauczycieli, rozpoczęła swoje zmagania z wiatrem i wodą w porcie Sztynort 24 czerwca. Po przejęciu trzech łódek od armatora spędziliśmy miły wieczór, m.in. spożywając tradycyjną pizzę w miejscowej tawernie. Stamtąd wyruszyliśmy przez Wilkasy i Giżycko do Mikołajek, gdzie skorzystaliśmy z usług Parku Wodnego „Tropicana” przy hotelu Gołębiewski. Była też okazja na zwiedzanie wioski żeglarskiej i oddanie się uciechom w lokalnej cukierni.
Z Mikołajek postanowiliśmy popłynąć do Rynu, gdzie nie cumowaliśmy już od kilku lat. Po szczęśliwym dopłynięciu udaliśmy się na zwiedzanie lokalnego zamku krzyżackiego, gdzie komturem w przeszłości był znany z literatury Konrad Wallenrod. Jak się jednak okazało oprowadzanie po zamku, obecnie hotelu. Było tylko w godzinach dopołudniowych, więc mogliśmy tylko obejrzeć go pobieżnie, by wrócić na jachty w celu przygotowania kolejnego już wieczornego ogniska. Nasze plany tym razem pokrzyżowała burza…
Kolejny dzień stawiał przed nami wyzwanie przepłynięcia dość sporego odcinka drogi powrotnej, przed zapowiadaną w prognozach kolejną burzą. Udało się nam dopłynąć na jez. Boczne (obok Niegocina), gdzie urządziliśmy ostatni już w ramach naszej wędrówki biwak. Stamtąd w piątek 30 czerwca rano, bez zbędnej zwłoki wypłynęliśmy w kierunku Giżycka, gdzie po nerwowym oczekiwaniu w deszczu na otwarcie mostu obrotowego, udało nam się przeprawić całą grupą na jez. Kisajno. Jeszcze ok. 2 godziny walki z żywiołem (wiało naprawdę bardzo mocno) i mogliśmy przemoknięci szczęśliwie zacumować w porcie macierzystym. Aby umilić sobie wietrzny i deszczowy dzień znów udaliśmy się do tawerny na pizzę.
Sobota, dzień wyjazdu, to przede wszystkim sprzątanie jachtów, przekazanie ich armatorowi i tradycyjny obiad w knajpie pod wdzięczną nazwą „U Córki Rybaka”, gdzie jadają (jak się dowiedzieliśmy z wpisów pamiątkowych) znani aktorzy, politycy i inni uczestnicy naszego życia publicznego. Następnie po kilku godzinach jazdy, zmęczeni ale szczęśliwi dotarliśmy busem do Lublina w godzinach wieczornych, by tym samym zakończyć naszą przygodę.
Podsumowując tegoroczny rejs obfitował w wiele wietrznych dni, zaliczyliśmy kilka burz, ale przede wszystkim należy podkreślić bardzo miłą atmosferę i integrację międzyzałogową. Udało się nam też zrobić nieco dłuższy szlak niż w minionych latach, na co wpływ miało zdecydowanie doświadczenie rejsantów z lat ubiegłych. Trzeba też zaznaczyć, że jeden z uczniów dzień wcześniej zdobył patent, zdając pomyślnie egzamin na żeglarza jachtowego.
Jeszcze raz dziękując wszystkim uczestnikom zapraszamy do obejrzenia kilku zdjęć z wyprawy.
A-hoj i do zobaczenia znów na wodzie
Krzysztorf Fiołka